Polskie społeczeństwo się starzeje. Coraz więcej osób odchodzi na emeryturę, mimo podwyższonego wieku emerytalnego w najbliższych latach nie zanosi się aby wskaźnik ten się obniżył. Na rynek pracy co roku wpływa wprawdzie młody narybek, jednak prawdziwą plagą współczesnych pracowników są umowy zlecenie i umowy o dzieło, które nie gwarantują odprowadzania przez pracodawcę składek zdrowotno emerytalnych, a co za tym idzie praca w takim systemie nie liczy się do stażu emerytalnego. Aby dopełnić czary goryczy, dodajmy, że jesteśmy pokoleniami niżu demograficznego i coraz mniej młodych osób będzie zastępowało starszych, po ich odejściu na emeryturę.
Nie jest moim celem zbytnie demonizowanie tak zwanych umów śmieciowych jako takich. Ich całkowita likwidacja byłaby zapewne sporym problemem dla wielu osób. Istnieje bowiem sporo grup zawodowych, które funkcjonują w oparciu u te umowy – choćby dziennikarze, budowlańcy, korektorzy. Wszyscy ci, którzy wykonują konkretną pracę dla wielu różnych osób, potrzebują możliwości nawiązania takiego stosunku pracy. Jednak faktem jest, że wielu pracodawców naużywa korzystania z tego rodzaju umów, aby obniżyć koszty przedsiębiorstwa. Skutkuje to oczywiście krótkoterminowo większym zyskiem dla pracodawcy, ale również większą rotacją pracowników (osoby związane takimi umowami, nie będą wahać się czy odejść do pracy, gdzie dostaną umowę o pracę), a w dłuższym terminie mniejszymi emeryturami.
Już dziś wiadomo, że świadczenia emerytalne z roku na rok będą maleć w stosunku do średniego wynagrodzenia. W sytuacji, gdy pracujemy w oparciu o umowę o dzieło lub zlecenie i nie opłacamy we własnym zakresie składek emerytalnych, skracamy sobie czas oszczędzania na emeryturę, a co za tym idzie, naturalną koleją rzeczy sprawiamy, że będzie ona jeszcze niższa, niż przewidują prognozy. W końcu wiemy przecież, że składki opłacane w Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych będą gwarancją pewnego pułapu naszych świadczeń. Z drugiej strony jednak jeśli płacimy ZUS-owi, odkładamy równocześnie pieniądze w ramach drugiego filara do Otwartego Funduszu Emerytalnego, te środki z kolei pracują dla nas i są pomnażane przez odpowiednie inwestowanie. Dlatego w naszym interesie leży zarówno odpowiedni wybór OFE, w ramach którego oszczędzamy, jak i jak najdłuższy okres oszczędzania. Im dłużej bowiem gromadzimy środki, tym więcej uda się ich zebrać, ale równocześnie długoterminowe oszczędzanie daje różnorodne możliwości pomnażania naszych pieniędzy, nad czym czuwają pracownicy OFE, inwestując kapitał w akcje spółek, obligacje, czy lokaty.
Oczywiście wyniki inwestycji zależą od bardzo wielu czynników i istnieje prawdopodobieństwo, że w pewnych okresach czasu, fundusze nie będą zarabiać, mogą wręcz tracić. Zwykle nie ma co martwić się na zapas. Wiadomo, że nie wszystkie inwestycje się udają, jednak w tak długim przypadku oszczędzania jak odkładanie przez kilkadziesiąt lat na poczet emerytury, trzeba liczyć się zarówno z lepszymi jak i gorszymi okresami.
Nie mniej jednak, w wypadku, gdy fundusz, któremu powierzamy nasze pieniądze, przez dłuższy okres czasu nie generuje takich zysków, jakich oczekujemy, w każdej chwili możemy zamienić go na inny. Naszym podstawowym zmartwieniem powinno być jednak zarabianie odpowiednich kwot, od których spokojnie moglibyśmy odkładać kilkanaście – kilkadziesiąt procent na poczet spokojnego życia za kilkadziesiąt lat. Zadbajmy zatem o to, aby w trakcie upływu lat pracy ubezpieczyć się i odprowadzać składki przynajmniej do dwóch obowiązkowych filarów.